niedziela, 20 kwietnia 2014

"Oyasumi, Mukkun" (ff,MuraHimu)

      Weszli do mieszkania gdy słońce już powoli zachodziło. Mimo, że nie mieli tego w planach, skoczyli jeszcze do sklepu ze słodyczami ze względu na Murasakibarę. Ten był najprawdziwszym w świecie maniakiem wszystkiego co opierało się na cukrze, to też gdy tylko zobaczył reklamę swojego ulubionego sklepu na jednym z budynków, już po chwili szli w zupełnie innym kierunku. Tatsuya nie przejmował się, że było to miliony kilometrów od jego domu, widział jak ważne było to dla przyjaciela, ze szczęściem więc spełnił jego prośbę. W sklepie zleciało im kolejne półtorej godziny, a fioletowo-włosy wydał w nim wszytko co miał przy sobie. Na szczęście Himury jeśli chodziło o słodycze, Murasakibara nigdy nie narzekał przy noszeniu reklamówek...
      Atsushi zdjąwszy buty bez słowa udał się w kierunku pokoju chłopaka. Przychodził tu już ponad dwa lata i doskonale wiedział gdzie ma iść.
      Rzucił się ciężko na miękkie łóżko po czym zamknął oczy. W końcu mógł pozwolić sobie na chwilę odpoczynku. No i do tego było tu tak cicho i spokojnie - żadnych głupkowatych idiotów czy drących gęby bab...
      Poczuł jak ktoś kładzie się przy nim, starając się nie narobić przy tym zbyt wiele hałasu. Nie otworzywszy oczu, ugryzł pocky, które przytknięto do jego warg. Jadł je powoli, delektując się wspaniałym jagodowym smakiem. Po chwili jednak wraz z końcówką lukrowanego paluszka, posmakował czegoś jeszcze...
       Himuro przerwał pocałunek, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
      - Hmm? - mruknął Murasakibara, patrząc na przyjaciela zupełnie nie rozumiejąc o co chodzi.
      - Jesteś uroczy. - uśmiechnął się promiennie, po czym poczochrał fioletowe włosy. Nie wiedzieć czemu miał słabość do tych miękkich, długich, pachnących owocowym szamponem kudełków.
      - Dziwnie się zachowujesz, Muro-chin. - rzucił, dokładnie lustrując twarz rozmówcy.
      - Ach tak? - spytał tamten udając zupełną niewiedzę. Zaraz wyszczerzył niewinnie kiełki, w szerokim uśmiechu.
      Musiał być powolny... Znaczy - chciał, gdyby od razu z prędkością światła rzucił się na swojego kochanego wielkoluda, ten mógłby się speszyć czy nawet zdenerwować. Himurę najbardziej bolał fakt iż fioletowo-włosy nie  traktował go poważnie. Wszelkie zaloty i starania brał za zwykłe przejawy żartu, to też Tatsuya miał trudny orzech do zgryzienia - jak pokazać mu uczycie, by go nie zranić?
      Opuszkami palców pogładził policzek Atsushiego, który palił go spojrzeniem bystrych, purpurowych oczu. Himuro jednak skupił się na jego wargach, przywołując w myślach smak jego ust. Smakowały jagodą.
      Po dłuższej chwili wahania nachylił się lekko, ucałowawszy go delikatnie. Musiał być ostrożny, cholernie ostrożny!
      - Muro-chin?
      - Atsushi... - zaczął czarnowłosy, jednak urwał nie mogąc dobrać odpowiednich słów.Tak bardzo chciał mu powiedzieć co czuje, chciał by ten również go pokochał, a teraz gdy w końcu nadarzyła się okazja, zaniemówił!
      - Ja... Ja... Bo gdy ty... I ja... Bo my... - dukał nieskładnie, nie wiedząc co powiedzieć.
      Jednak nim zdążył znów powiedzieć coś bez sensu, zamilkł uciszony pocałunkiem. Otworzył szeroko oczy, nie mogąc uwierzyć w to co się stało. Czyżby... Czyżby jego uczucia nie były jednostronne?
      - Chcesz to ze mną zrobić, Muro-chin? - spytał, a chłopak na te słowa oblał się obfitym rumieńcem.
      Wielokrotnie wyobrażał sobie jakby to było gdyby Murasakibara odwzajemnił jego uczucie. Jak wyglądałby ich pierwszy raz, gdy ich ciała stałyby się jednością. Do tej pory to wszystko było w strefie marzeń, ale teraz...
      - Tak. - szepnął tamten, uśmiechając się leciutko - Bardzo.
      Fioletowo-włosy pogładził policzek Himury, zastanawiając się czy i reszta jego ciała była tak delikatna.         Jeszcze raz złączyli się w pocałunku, po czym w pełni oddali się rozkoszy, a ich uczucia dla obu stron stały się jasne.
      Oboje usiedli na łóżku. Choć starali się bardzo, oboje nie byli w stanie ukryć napięcia jakie wewnątrz nich zalegało. W końcu mieli to zrobić - uprawiać najprawdziwszy seks.
      Himuro ruszył się pierwszy, postanawiając ściągnąć jasną koszulkę. Zaraz potem na podłogę zsunęły się i czarne spodnie, zaś ten klęczał na pościeli w samej bieliźnie. Murasakibara patrzył na niego ze spokojną twarzą, jednak jego oczy błyszczały z podniecenia.
      - Proszę zrób coś. - szepnął Tatsuya, spuszczając wzrok - To strasznie krępujące.
      Ku jego zdziwieniu chłopakowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Pochylił się delikatnie, biorąc do ust jednego z sutków. Z początku pieścił go językiem, co wywoływało u Himury fale rumieńców, zaraz jednak zdecydował się najzwyczajniej w świecie go ssać.
      - Atsushi... - szepnął chłopak, czując jak fioletowe kosmyki łaskoczą jego pierś - Atsushi...
      Ten jednak nie zareagował. Sięgnął do drugiego ręką, masując go opuszkami palców. Widział jak powoli członek srebrnookiego skryty za cienkim materiałem slipek, robi się większy. Nim jednak zdołał cokolwiek zrobić, Himuro pchnął go zdecydowanie w tył przerywając wszelkie pieszczoty.
      Stanął nad nim na czworaka, patrząc w oczy ukochanemu.
      - Długo musiałeś się wstrzymywać - rzekł czule, rozpinając klamrę jego pasa - Jesteś niezaspokojony, prawda?
      Murasakibara nie odpowiedział. Oparł się dłońmi o materac, by móc patrzeć na poczynania partnera. Ten zaś zsunąwszy spodnie i bieliznę chłopaka, przeniósł wzrok na penisa unoszącego się imponująco do góry. Zgodnie z przypuszczeniami Himury był duży, nieświadomie zaczął się obawiać czy aby na  pewno się zmieści... Jednak był on częścią Atsushiego, częścią którą kochał jak wszystko pozostałe.
      Ująwszy członka w smukłe palce, przybliżył go do twarzy po czym ucałował jego czubek. Nie pozwalając partnerowi czekać ani chwili dłużej, wziął go do ust, zwilgatniając wargami całą jego powierzchnię. Wsuwał i wysuwał go na przemian, sprawiając że Murasakibarę przechodziły nieopisane fale rozkoszy. Mimo to milczał uparcie, nie chcąc wydać z siebie najmniejszego dźwięku.
      Himuro tym czasem gładził językiem jego okrągły żołądź, wkładając w to co robił całe serce. Kochał Murasakibarę do szaleństwa i chciał sprawić mu jak najwięcej rozkoszy.
      - Nie, Mura-chin ja... Ja zaraz...
      Tatsuya słysząc to nagryzł czubek penisa, czego biedny Atsushi już nie wytrzymał. Himuro odsunął się od niego, przełykając zaraz wszystko co miał w ustach.
      - M-Muro-chin, c-coś ty zrobił? - jęknął przerażony chłopak, nie mogąc uwierzyć w to co robił jego przyjaciel.
      - Przecież nic się nie stało. - uśmiechnął się tamten, wierzchem dłoni ocierając ściekającą po brodzie spermę.
      - A-a-a-ale...
      - Kocham cię przecież. - powiedział patrząc na Sakiego z taką czułością, że aż ten poczerwieniał.
      - Nie mów takich zawstydzających rzeczy, Muro-chin. - mruknął, skrywszy twarz w dłoniach.
      Himuro zaśmiał się tylko. Ujął go za nadgarstki odciągając je od twarzy, po czym położył je na swoich biodrach.
      - Zrób to, Atsushi. - polecił, na co ten po chwili wahania skinął głową.
      Zsuną białe slipki, z leżącego Tatsuyi po czym jedną rękę ułożył na jego uniesionym udzie. Wziął palec wskazujący do ust, a gdy zwilżył go wystarczająco powoli zanurzył we wnętrzu Himury.
      To było dziwne uczucie - Murasakibara czuł coś takiego po raz pierwszy, jednak powoli zaczęło do niego docierać, że podoba mu się to i nim sam do tego doszedł, zapragnął więcej. Nie czekając dołożył kolejne dwa palce, na co srebrnooki jękną donośnie. Obracał nimi w środku, masując starannie jego wnętrze, przez co ten pojękiwał co chwilę z rozkoszy.
       Podobał mu się głos czarnowłosego.
      - Muro-chin... - szepnął gdy uniósł jego nogi do góry, by mieć lepszy dostęp.
      Tatsuya zagryzł wargę gdy poczuł wilgotny czubek muskający delikatnie jego wejście. Jęknął cicho gdy ten powoli zaczął wchodzić, zmuszając okrąg mięśni do bolesnego rozciągnięcia. Mimo bólu jaki odczuwał cieszył się ogromnie, rozkosz jaka rozpływała się po jego ciele była bezcenna.
      - Atsushi... - szepnął, gdy ten wchodził w niego co raz głębiej i brutalniej - Ahh! A-Atsushi!
      Zerknął na fioletowo-włosego zaciskając z wysiłkiem zęby, by ograniczyć donośne jęknięcia, gdy jednak zobaczył twarz ukochanego - tak skupioną i szczęśliwą, postanowił uwolnić głos.
      Pokój zapełnił się pełnymi rozkoszy dźwiękami skrzypiącego łóżka i rozpalonymi oddechami obu chłopców.
      Wyszedł z niego zupełnie, pozwalając na chwile odpoczynku. Jednak jak po chwili się okazało nie był to zwykły przejaw dobroci, Muraskibara bowiem zmusił srebrnookiego do obrócenia się na brzuch. Himuro klękną na pościeli, oparłszy się dłońmi o dygoczący materac.
      - Ah! - krzyknął gdy ten z siłą wsadził nabrzmiałego penisa do jego wnętrza.
      - M-Muro-chin, ja nie mogę prze...
      - Nie przestawaj! - jęknął przeciągle Tatsuya, czując ze zaraz dojdzie.
      Fioletowo-włosy usłuchał bez żadnych sprzeciwów. Wiedział iż sam jest u kresu wytrzymałości, a głos Himury jedynie zachęcał.Zacisnął silnie palce na jego biodrach, wchodząc najgłębiej jak tylko mógł.
      Tatsuya zawył z bólu i rozkoszy, doprowadzających do szaleństwa. Poczuł jak uwalnia się z niego biała maź, brudząc obficie pościel i własną pierś.
      - Muro-chin - stęknął chłopak, jedną dłoń wkładając pod brzuch chłopaka. Ujął mokrego członka, masując opuszkami jego czubek.
      - At-sush...Ah! - wyjęczał między jednym, a drugim pchnięciem ze łzami w oczach.
      Jednak dla Murasakibary było jeszcze za mało, chciał osiągnąć pełnię zadowolenia. Nachywil się nie przerywając wykonywanych dotąd czynności, po czym pocałował czule kark chłopaka. Tatsuya wił się pod nim z czystej przyjemnościowi rozlewającej się po jego ciele mimo, że doszedł przed kilkoma minutami.
      - Muro-chin!
      Srebrnooki westchnął głośno gdy poczuł jak od środka zapełniła go nagle ciepła ciecz. Murasakibara doszedł zaciskając kurczowo zęby. Dyszeli oboje - ciężko lecz z zadowoleniem.
      Fioletowo-włosy opadł na posłanie - był iście wyczerpany, bardziej niż po treningach, na których zazwyczaj zbytnio się nie przemęczał. Mimo to był szczęśliwy.
      - Atsushi - szepnął Himuro, kładąc się obok niego. Przylgnął do ukochanego, obdarzając go najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek pojawił się na jego ustach. W końcu czuł się spełniony - Murasakibara znał jego uczucia i najwidoczniej je odwzajemniał... No i oczywiście w końcu "to" zrobili. - Dobrze się czułeś?
      - Nie pytaj mnie o takie rzeczy. - mruknął tamten, skrywając fiołkowe tęczówki pod powiekami.
      - Nic nie poradzę, że tak cię kocham. - rzucił Tasuya, szczerząc białe kiełki.
      Nachylił się ostrożnie ucałowawszy leżącego chłopaka w czoło. Cofnął się jednak, gdy do jego uszu dobiegło cichutkie chrapanie. Nie mogąc wytrzymać, zaśmiał się najciszej jak tylko potrafił, po czym jeszcze raz spojrzał czuło na ukochanego.
      - Jesteś na prawdę uroczy. - szepnął, nakrywając go troskliwie. Po chwili namysłu wślizgnął się pod kołdrę, po czym wtuliwszy w śpiącego sam zamknął oczy.
      - Oyasumi, Mukkun.